Autor: Grzegorz Przykaza
Mojego
pierwszego karpia złowiłem nad jeziorem Dąbie koło Krosna Odrzańskiego.
Wyruszyliśmy wraz dwójką moich przyjaciół z nadzieją ukąszenia czegoś
„grubszego” lecz tak naprawdę nie zrobiliśmy nic w tym kierunku (brak
regularnego nęcenia). Na łowisku byliśmy około 17:00 i po całkowitym rozłożeniu
się dopiero po godzince kulki wylądowały w wodzie. Otworzyliśmy piwko
i czekaliśmy na branie. Na haku jednej z wędek nabiłem trzy ziarna kukurydzy i
podpiąłem białym robaczkiem, na drugim wędzisku kulka tutti frutti. I tak się
zaczęła wakacyjna przygoda…
Mijały godziny a
moje elektroniczne sygnalizatory milczały. Kiedy taka cisza jest na łowisku to
nawet piwko i kiełbaska nie
smakują tak dobrze. Około 23:00 jeden z moich kolegów skończył ostatnie piwo i
udał się na zakupy po kolejne do miejscowego sklepu (jakieś 5 km w jedną
stronę) i po 2,5 godzinie
wrócił zaopatrzony. Noc była chłodna. Ubrani byliśmy jak zwykle w grube zimowe
kurtki (tylko jednemu było gorąco do tego stopnia że zaczął moczyć sobie nogi w
zimnej wodzie) i wciąż czekaliśmy… Znudzeni i zmęczeni postanowiliśmy trochę
odpocząć, ogrzać i rozprostować kości w aucie…. Minęło kilka godzin i około 4:00
zaczęło robić się jasno. Mówię do jednego z kolegów że idę zobaczyć co i jak.
Kiedy podszedłem do
wędzisk jedna z nich przewróciła się ze stojaka i leżała w połowie w wodzie.
Pomyślałem że wiatr musiał ją przewrócić. Jednak postanowiłem zaciąć i ku mojemu
zaskoczeniu poczułem delikatny opór. Wiedziałem wówczas że coś jest, małego ale
zawsze. Hol trwał krótko bowiem łowiłem jakieś 18 metrów od brzegu. W podbieraku
wylądował 2,3
kg „bolek” (karpik). Wziął na 3 ziarenka kukurydzy zapięte
białym. Był bardzo mały (krótki) lecz dość grubawy. Wyglądał pięknie.
|
Mój
pierwszy karp: 2,3kg
|
STRONA
GŁÓWNA
=> ARTYKUŁY
|