STRONA GŁÓWNA

   GRUBYZWIERZ...

   ZŁÓW I WYPUŚĆ

   METODY POŁOWU

   ARTYKUŁY

   RELACJE Z WYPRAW

   ŁOWISKA

   FILMY

   GRY

   KUCHNIA

   LINKOWNIA

   RAPR PZW

   KSIĘGA GOŚCI

 

 

 

 

 

8

artykułów

 

 

12

metod połowu

 

 

65

relacji z wypraw

 

1

opis łowiska

 

 pajacyk_139x68.gif

 

 

 

 

Klenie i jazie z Odry

STRONA GŁÓWNA => ARTYKUŁY

czytano

36

razy

 JAZIE I KLENIE Z ZIMNEJ WODY

Autor: Przemysław "Przemo" Lech

 

                     Do lipca 2004 roku mogłem sobie pozwolić na niemal ciągłe wędkowanie. Kończyłem edukację, więc spędzałem nad wodą mnóstwo czasu. O każdej porze roku szukałem gdzieś, jakichś przeżyć wędkarskich. Teraz, gdy dogoniło mnie dorosłe życie, nad wodę jestem dużo rzadziej, ale z tych kilkunastu lat wędkowania pozostało mi dużo wspomnień oraz przeróżnych wniosków. I informacjami tymi chciałem podzielić się z innymi wędkarzami.

Jeżeli pogoda dopisze i w styczniu, lutym będzie niekoniecznie +20ºC, ale chociaż  +5ºC ÷ +10ºC to namawiam na zimowe (a może już wiosenne) szukanie jazi i kleni. A już na pewno opłaci się spędzić czas nad wodą w marcu i kwietniu. O ile z kleniami większość z nas nie ma problemu, szczególnie w cieplejszych miesiącach, to jazie udaje mi się skutecznie łowić tylko wiosną. Od razu chciałem zaznaczyć, że nie odkryłem nic nowego, a tekst ten ma na celu zebranie pewnych informacji w całość oraz przedstawienie moich obserwacji, z którymi oczywiście nie każdy musi się zgadzać. Dodam, że moje doświadczenie zdobywam nad Odrą, ale może nad innymi rzekami też coś się sprawdzi…

Sposób jest stosunkowo prosty i chyba dość znany. A jednak, gdy w marcu uda mi się wyholować w krótkim czasie 2 jazie to wędkarze, mimo że mało ich o tej porze roku, łowiący obok np. na zestaw skrócony i sypiący kule zanętowe, są niezwykle zdziwieni moimi wynikami. Sprawdzają się dwa bardzo proste zestawy. Pierwszy to ok. 4-metrowy teleskop, na kołowrotku żyłka 0,16–0,18mm, przypon 0,12-0,14. Grubszy, gdy trafimy na klenie. Łowię jak większość wędkarzy nad Odrą, czyli na przystawkę. Grunt o 1/3, większy od głębokości łowiska, spławik od 5 do 10 g, zależnie od głębokości i uciągu. Hak - ja używam ósemek lub szóstek o okrągłym łuku i krótkim trzonku. Wielkość i typ haczyka uzależniony jest od przynęty, a w moim przypadku jest to gotowany groch. I tu bardzo ważna sprawa: grot haka musi wystawać z ziarna!

Drugi zestaw jest jeszcze prostszy. Jest nim picker. Żyłka i hak jak wyżej, obciążenie to 10-20 gramowa oliwka z krętlikiem.

Wychodzę z założenia, iż mimo że kleń i jaź są rybami nurtu, to teraz, w zimnej porze roku, szukać ich należy w spowolnieniach za i przed ostrogami – jednak bezwzględnie w wodzie płynącej. Napływ lepiej sprawdza się gdy woda nieco się ogrzeje, czasem jest to kwiecień, a czasem marzec. W styczniu i lutym polecałbym raczej obszary wody o lekkim uciągu obok warkocza. Nie należy też wykluczać miejsc nieco bardziej oddalonych od głównego nurtu ale z jakiegoś powodu atrakcyjnych. A więc uskok dna, zatopione drzewo lub zawirowania na powierzchni wody mogą nam zdradzić ciekawe miejsce, które niekoniecznie musi znajdować się blisko szczytu główki.

Zanim zarzucę zestaw, wrzucam do wody 2-3 garstki grochu. Dobrze jest mieć zlokalizowanych kilka miejsc. Najpierw przejść po nich i zanęcić, a następnie próbować szukać w nich ryb. Jeżeli przez godzinę nie ma brań – idziemy dalej. Gdy podczas lutowej wyprawy doczekamy się 4-5 brań, to i tak jest to dobry wynik biorąc pod uwagę ciągle jeszcze lodowatą wodę. Za to w kwietniu możemy liczyć na to, że w nęcone od kilkunastu dni łowisko wejdą jazie i klenie, które w ciągu godziny zapełnią nam siatkę.

I tu wspomnę pewną wyprawę. Otóż namówiłem kiedyś na początku kwietnia, na wędkowanie nad Odrą, moja niewiastę. Pierwszą godzinę przesiedziała w aucie – narzekała na zimno, ale przecież nie obiecywałem upałów. Gdy około dziewiątej słońce przebiło się przez chmury i nieco ogrzało mroźne powietrze, moja współtowarzyszka zasiadła obok mnie. Oczywiście odebrała mi ulubionego pickera i z miejsca, w którym w poprzednich dniach czasem łowiłem jedną, góra dwie rybki, ona, kobieta wyholowała 5 około kilowych jazi. Na szczęście mój połów tego dnia też był nie mniejszy.

Jeżeli uda się nam być nad wodą dwa, trzy razy w tygodniu, to możemy mówić o regularnym nęceniu, a to z kolei, podobnie jak np. latem, znacznie zwiększa nasze szanse na dobre wyniki i na miłe niespodzianki. Kiedyś w nęconym od kilkunastu dni łowisku łowiłem półkilogramowe i nieco większe jazie. Łowisko wybrałem „w pół ostrogi” ze względu na ciekawy układ dna oraz duży krzak na brzegu, który częściowo sięgał wody. Z powodu silnego wiatru łowiłem na drgającą szczytówkę. Po dziwnym braniu wyholowałem półtora kilogramowego leszcza. Drugi „spadł” mi z haka przy zacięciu i tyle je widziałem. Podczas sprawiania okazało się, że żywił się moim grochem od dość dawna. I tak oprócz jazi i kleni możemy liczyć na leszcze, krąpie, płocie, a raz nawet wyholowałem około trzy kilogramowego karpia. Było to 1998 roku, w rok po pamiętnej powodzi, która zarybiła Odrę dużą ilością wigilijnej ryby. Gdy w późniejszych latach trafił mi się karp w nęconym grochem łowisku to pozostało mi obserwować jak szybko ubywa żyłki z kołowrotka. W rzece i przy zestawach jakich używam już kilku kilowy karp jest nie do zatrzymania. Może warto ustawić się celowo pod odrzańskie karpie? Ale to już inna historia…

            Brania jazia są wyraźne i stosunkowo łatwe do zacięcia. Hol też nie należy do trudnych, gdyż zacięty jaź najczęściej nie walczy zbyt ostro, tylko „fikołkuje” na powierzchni wody. Ale podbierak polecam. Gdy wejdą w łowisko klenie musimy się liczyć z mniejszą skutecznością zacięć. Kleń jest dużo szybszy od jazia i nawet w zimnej wodzie potrafi pochwycić i wypluć przynętę błyskawicznie. Jednak brania tak agresywne jak latem trafiają się dużo rzadziej. Często jest to minimalne przytopienie spławika lub delikatne, ale szybkie, targnięcia szczytówki. Po takim braniu, które budzi nasze wątpliwości obejrzyjmy dokładnie ziarno groch na haku, o ile jeszcze tam jest. Jeśli odnajdziemy ślady zębów to możemy być pewni, że to kleń. Zarzucamy powtórnie i tniemy najmniejsze drgnięcie. Teraz czeka nas hol, dużo ciekawszy niż jazia. I rybka nasza.

Z wczesnowiosennych łowisk wygania mnie najczęściej gwałtowny przybór wody spowodowany roztopami. Jednak, gdy poziom się ustabilizuje i płynąca woda przestaje przypominać kawę z mlekiem, wracam nad wodę. Gdy tylko mam możliwość dotrzeć do nasady główki (czasem w woderach muszę pokonać łąkowe rozlewiska) to próbuję dalej swoich sił. Zestawy i przynęty takie same jak poprzednio, tylko stanowiska nieco inne. Ryb szukam bliżej brzegów, często są to miejsca, w których przy normalnym stanie wody jej poziom sięga kolan lub nie ma jej wcale. Jedna zasada pozostaje niezmieniona – woda w łowisku musi płynąć. Nasze wyniki powinny być lepsze niż jeszcze przed czterema, pięcioma tygodniami. Woda wszak cieplejsza, a co za tym idzie apetyt ryb większy.

          Gdy Odra „wróci” już do koryta ponownie przenoszę się na szczyt ostrogi i ryb szukam przede wszystkim na napływach. Jazie niedługo gdzieś znikną, a znajdę je dopiero za rok, wiosną oczywiście. Za to klenie meldują się w łowisku już kilka minut po zanęceniu, aby przećwiczyć nasz refleks.

 

 

       

Oto garść wskazówek, które mam nadzieję, pomogą komuś złowić rybkę w tym chyba najmniej przychylnym dla wędkarzy okresie. Zapraszam nad wodę, tylko nie zapomnijcie o czapkach i szalikach, bo to przecież ciągle zima. A, i jeszcze jedno. Nawet gdy nic nie złowicie to pocieszcie się myślą, że być może Wasza obecność nad wodą, uratowała kilka rybek przed kotwicami lub sieciami kłusoli, którzy właśnie teraz, zimą, zbierają największe żniwa.

 

STRONA GŁÓWNA => ARTYKUŁY

 

 

Menu prawe

 


 

 

 

 

Wyszukaj w Google.pl

 

 

 

Top 100 o Wedkarstwie

 

Wedkarstwo

 

Najlepsze o wędkarstwie

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2006 GrubyZwierz.pl Projekt i wykonanie: GrubyZwierz.pl

E-mail: kontakt@grubyzwierz.pl

Odsłony: 3497 Unikalne:767 Dzisiaj: 1 Online: 1Top: 21-02-2010 (9)